No jedna z dwóch opcji... I w zamku jesteście następnego dnia popołudniu a trasa była ciężka, przez najgorsze chwasty, przez które Ty ledwo się przedostawałaś a mały pokemon i poke-duch nie mieli z tym najmniejszych problemów, cóż takie są zalety tego jakich są gatunków. - Char - powiedział mały żółty smoczek wykończony i plackuje się na błoniach, mając dość, w sumie to bardzo dużo przeszliście i Twoje nogi też mają dość po takich wędrówkach, doceniasz leniwe szkolne czasy...
Oj tak. Zamek nie jest zbyt wielki... Padam zaraz obok niego wykończona i głaszczę po łebku
- Świetna robota, mały. A przy okazji... Masz coś przeciwko, żeby nazywać Cię Ryuk? - spytałam po chwili. Odpoczywam w ten sposób godzinkę i podnoszę się. Trzeba poprosić dyrektora o możliwość przenocowania dzisiaj. Ja też nie jestem w stanie wędrować. Biorę Charmandera delikatnie na ręce i do wrót wejściowych. Raczej nie powinien mieć z tym problemu... Gorzej, jak będzie pytał, co ja tu jeszcze robię.
Smoczek zawarczał radośnie, chyba bardzo podoba mu się to imię z tego co widzisz i po chwili jeszcze przytula Cię wdzięczny że chcesz mu pomagać, choć to się Ciebie tak naprawdę nie dotyczy. I wkróce jesteś przy wrotach, Flinch akurat zamiatał przy nich. - Co Ty tu robisz? - spytał się od razu, nie znosił Cię za to jakie numery wycinałaś jemu oraz jego Purugly, pani Norris, no ale co się dziwić, niezłe z Ciebie ziółko było i ciągle jest. Charmander zawęszył i oblizał się chyba na widok tego kota.
Kręcę tylko głową patrząc na Ryuka
- Nope - rzucam do niego cicho, a potem zerkam na Filcha. Czy jak mu tam było. Czasami mam wrażenie, że więcej czasu spędziłam u niego w pokoju na szlabanach niż w salach lekcyjnych... Ech, niemal szkoda, że to się skończyło.
- Zwiedzam, chyba widać? - odpowiadam słodko - Chcę sobie pooglądać wszystko jeszcze raz zanim opuszczę to miejsce na zawsze - dodaję po chwili. Ostatnie słowa powinny go uspokoić
I tutaj się nie myliłaś, to rozluźnienie jakie u niego dostrzegłaś po słowach, że opuścisz już po tym to miejsce na zawsze, było wręcz niesamowite. I oto mogłaś wejść na spokojnie do szkoły i masz dostęp tam, gdzie zwykle uczniowie mają, w tym możesz jeszcze skorzystać z pokoju a Twój żółty Charmander rozgląda się tutaj zainteresowany.
- Rawr... - powiedział, oglądając otoczenie tutaj i trzyma się grzecznie, jesteś w sumie też okropnie głodna a skrzaty w kuchni na pewno chętnie przygotują wam dobre jedzonko, jakie tylko zechcecie,
- Chodź, czas coś oszamać - uśmiechnęłam się do pokemona, kierując się do kuchni. Pozostałą dwójkę również wypuszczam z pokeballi. Docierając do kuchni jak zwykle łaskoczę gruszkę. Ech, wspomnienia... Tyle razy się tu wagarowało. Skrzaty zawsze były takie miłe
- Cześć... Mogę wam przeszkodzić? - uśmiecham się łagodnie. Lubię te małe pracowite stworki, trzeba przyznać, że mają dużo zapału do swojej pracy. No dobra... Proszę ich o coś do jedzenia dla mnie i dla całej mojej powoli rozrastającej się ferajny
Gruszka zachichotała jak zwykle i po chwili pokazało się przed wami wejście do kuchni... Pokemony nawet nie poczekały na zaproszenie skrzatów, tylko od razu ruszyły do działania i wyjadają zapasy, a skrzaty im na to pozwalają. - Oczywiście, czego sobie panienka życzy? - od razu masz przed sobą małą armię skrzatów domowych gotowych do działania i usługiwania Ci, taka ich rola w tym świecie. A Twoje pokemony wkrótce są pełne i zadowolone...
Pokręciłam rozbawiona głową
- Hej, tak nie można - karcę całą zgraję - Trzeba poczekać. Nieładnie się zachowaliście - strofuję pokemony z uniesioną brwią, potem jednak przechodzę do dalszej rozmowy ze skrzatami
- W sumie zjadłabym coś ciepłego... Cokolwiek, naprawdę. Może być nawet tost z serem czy coś takiego... I może herbatę. Dzięki - rzucam wesoło. Uwielbiam skrzaty... Zawsze takie chętne do pomagania czy nawet "usługiwania", jak kto woli
I wkrótce dostajesz przeróżne ciepłe dania... Na przykład gofry, paszteciki na ciepło, jakiś budyń z czekoladą... I tosty z różnymi dodatkami też są oczywiście, do tego herbata, też kilka różnych wersji na wypadek jakbyś chciała w czymś wybierać i skrzaty bardzo cieszy fakt, że mogą Ci pomóc, a Ty też jesteś wkrótce pełna i zadowolona. Możesz chyba spokojnie udać się do dormitorium i położyć spać po raz ostatni w swoim pokoju, na spokojnie...
Chyba tak...
- Dziękuję wam - rzuciłam z delikatnym uśmiechem i zabrałam pokemony do lochów. Pokoje powinny być puste... Przynajmniej teraz, w wakacje. Nigdy nie słyszałam, żeby któryś Ślizgon zostawał na wakacje. Udaję się do mojego starego pokoju, żeby przespać się trochę. Za dużo wrżeń na sam początek przygody. Z drugiej strony mam dzięki temu dwóch nowych towarzyszy...
- Dobranoc - rzucam do nich i padam na wyrko
I miałaś koszmar, budzisz się w jakimś oślizgłym i mrocznym tunelu, gdzieniegdzie walają się kości czy przebiega jakiś szczur. Im dalej idziesz tym tunelem tym jest gorzej.... I widzisz Twojego ojca, zaczął się śmiać donośnie. - Tak... wreszcie wiem gdzie ON jest - powiedział z dziką satysfakcją, ale po chwili wyprostował się i zaczął rozglądać, gdy odwrócił się do Ciebie to budzisz się nagle zlana potem i z krzykiem, chyba jest już rano, tak pokazuje zegar na ścianie.
Co... Co TO było? Co się stało? Uff... To tylko zły sen, Rhionna, tylko zły sen... Podnoszę się, obmywam twarz i przebieram w coś czystego, a potem zerkam na pokemony. Śpią jeszcze czy już nie? Tak czy siak czas się zbierać. Przeciągam się. Nasza przygoda musi trwać, a wcale nie rozpoczęła się jakoś specjalnie genialnie, więc... Wzdycham cicho, przeglądając w myślach wszystko co zdarzyło się do tej pory. Niewiele, ale jakże intensywnie... Nieważne. Śniadanie i w drogę... Do Londynu!
Pokemony już nie śpią, dostały chyba karmę w miskach, bo właśnie ją pałaszują zadowolone. I Ty też masz tacę z bogatym śniadaniem na stoliku, kto jak kto ale tutejsze skrzaty zawsze wyjątkowo Cię lubiły, do tego masz zapakowany prowiant na drogę dla siebie i pokemonów.... Miły akcent po tym koszmarze, przez który w głębi duszy ciągle odczuwasz pewien instynktowny niepokój. I w sumie to możesz na spokojnie się zbierać, będziesz tęskniła za tym miejscem...
No nieźle... Ale fakt, skrzaty zawsze były sympatyczne, więc i ja taka byłam. Sen mnie dość niepokoi... Z drugiej strony to tylko sen... Pakuję zapasy do plecaka i pałaszuję śniadanie
- No dobra, wyruszamy - chowam ich do balli i idziemy... To będzie fantastyczna przygoda. Ale fakt, będę tęsknić za Hogwartem. Ale na pewno zrobią coś na kształt balu absolwentów czy coś... Kiedyś. Chyba. A nawet jak nie, to mogę wpadać ot tak, w gości. Żegnam się "uprzejmie" z Filchem przy bramie zerkając ostatni raz na zamek, a potem w drogę!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2019 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.